piątek, 25 marca 2011

A tu pomysł na formy do mydeł...





 Coś w tym rodzaju...  albo takie :







Zobaczymy....

Kolejny dzień...

Postanowiłam , iż częściej będę pisać. Kolejny dzień zmagam się z internetem i szukam informacji o moim przyszłym biznesie(jak, co , 
z czym i dlaczego). Myślę, że limit wiadomości dla mnie już się wyczerpał (z moim pechem tak już jest). Nic już więcej nie znajdę.
Pozostaje mi tylko "zabukować" bilety i jechać po info do źródła   (tzn. Anglii) i tam zebrać resztę informacji... a potem podjąć ostateczną decyzję. 
Jeśli mam być szczera to zastanawia mnie jeden fakt... a mianowicie: po co tam się pcham, angielska młodzież zwiewa z tegoż kraju z powodu braku pracy? Czy  uda mi się rozwinąć moją firmę i osiągnąć miarodajne zyski ( choć nie spodziewam się "gór lodowych")? Czy uda mi się zarobić choć na utrzymanie siebie w tym obcym kraju i mojej rodziny tutaj?  Odpowiedź brzmi: NIE WIEM. 
Ktoś odradził mi nawet wyjazd w sprawie sprawdzenia, bo jak to określił: " napalisz się i co?"... Odradzono mi również produkcję
mydeł i "innych farfocli"( wypraszam sobie takie określenie!!!),
bo pewnie pełno tego na rynku... Owszem i pełno, ale nie wielu 
ma w ofercie naprawdę naturalne mydła i bomby oraz tzw. solid bath bars... Wsio skomponowałam tak , aby było w 100% na naturalnych składnikach. No może poza NaOH które jest potrzebne do zmydlania tłuszczy ( którego i tak jest na tyle wyważona ilość , aby w gotowym mydle nie było go wcale). 
Nawet te mydła z "Lush'a" zawierają SLSa co nie jest do końca naturalne ( tez podrażnia skórę, choć w nie tak dużym stopniu jak SLS). Więc powiedzcie mi czy nie jest to ciekawy temat?
Zamiast tego doradzono mi abym otworzyła firmę sprzątającą. Tego w samym Londynie jest chyba tysiące... Po co jeszcze jedna?
Nie wiem... Mam wciąż mieszane uczucia.
Co prawda, gdybym nastawiła się na mydła to musiałabym czekać przynajmniej dwa miesiące zanim doszłoby do faktycznej sprzedaży choćby pierwszej sztuki ( miesiąc z haczykiem na odleżenie mydła i następne z dwa tygodnie na wykonanie badań dopuszczających je do sprzedaży , a potem jeszcze parę dni na otrzymanie licencji). To trochę za długo. Pomyślałam więc , iż będzie łatwiej jeśli zacznę tylko od bomb do kąpieli i solid bars. Te mogę wytwarzać od razu i schną szybko. Wiele czasu nie stracę. Przy dobrych wiatrach może tylko trzy tygodnie. Przez ten czas mogę pozałatwiać inne sprawy związane z rozruchem firmy. A potem gdy bomby się "rozruszają" to mogę pomyśleć o wprowadzeniu mydeł. A zanim je wprowadzę mogę dopracować  kolejne receptury do perfekcji. Prawda? Myślę,że tak będzie lepiej.
Zobaczymy po 1-szym maja. Mam nadzieję ,że wieści będą optymistyczne. Oby były... bo pomysły już mi się kończą. 

środa, 23 marca 2011

I jeszcze ....






I jeszcze pare ....




Miało być...

Miało być tylko o mydłach i szydełkowych pięknościach ( firankach, zazdrostkach , serwetkach i serweteczkach, no i może o paru ubrankach na jajka i paru aniołkach ). Życie jednak pisze inną wersje mego bloga... Hmmm... 
Prawda jest taka, że od paru tygodni przymierzam się do pewnego projektu... Nie szydełkowego ... I nie mydlanego ( choć co nie co ma wspólnego z mydłem i wanną). Otóż zamarzyło się mi otwierać własny BUSSINES... !!! Tak. Tyle tylko,że nie w naszej "kochanej Polszy" a w Zjednoczonym Królestwie ( bo i byłam tam troche i język znam i co najważniejsze wiem jak mam się poruszać w tym kraju).
Już trzeci tydzień łażę po necie i zbieram informacje. Chcę się przygotować jak najlepiej ( jakbym w ogóle mogła to zrobić : ja osoba nie znająca się na tych sprawach)... Powiedzmy w miarę profesjonalnie i tylko teoretycznie , bo praktycznie to może i przyszłoby mi się przekonać jak doszłoby co do czego... ( jeśli wiecie co mam na myśli) . 
No taka na ten przykład Anglia... Stwarza warunki dla małych jednoosobowych "firm"... i pod względem podatkowym ( rozliczanie się z podatku jest proste jak drut i nie zdzierają) .... i pod względem  ubezpieczeniowym ( cosik jak nasz ZUS).... i założenie firmy nic nie kosztuje... i pare innych bajerów... Prawda jest taka ,że to pięknie tylko wygląda... NA RAZIE.  Dlatego zdecydowałam ,że na początku maja pojadę to sprawdzić. Waham się pomiędzy mydłami i bombami do kąpieli a samymi bombami do kąpieli.
Przepisy mam już dawno opracowane( jeśli chodzi o mydła i bomby ale o bomby pieniące się... jeszcze ich nie sprawdzałam - bo u nas połowy składników nie ma).
Wiem , że net nie jest miarodajnym źródłem informacji ( zwłaszcza takich ) , ale chcę spróbować. Jest takie stare powiedzenie "nie spróbujesz - nie wiesz co stracisz"... 
Prawdą jest też to , iż nie można utopić pieniędzy w ciemno i wystartować z nadzieją ,że wsio będzie dobrze.
Dużo pracy trza włożyć ,aby coś małego przyniosło korzyść. Tak więc zdaję sobie sprawę z tego iż będzie się ze mnie pot lał i nie będzie łatwo... Po prostu mam już dosyć naszej " zielonej wyspy"     ( propagandowej nierzeczywistości przedstawianej przez pana  Tuska). Mam dosyć podliczania pieniędzy na życie już na dwa tygodnie przed kolejną wypłatą męża. Mam już dosyć mówienia o rozdziale polskiego społeczeństwa na "normalnych i ubogich" . Mam już dosyć utrudniania normalnej egzystencji przez rządzących nam szarym obywatelom. Mam dosyć jeszcze wielu rzeczy ... ale o tym już nie będę wspominać bo zacznę politykować ... ja apolityczne "zwierze"... :-) Zastanawia mnie tylko przyszłość mego dziecka w tym oto kraju... Jest to jedną wielką nie wiadomą .
PS. Przepraszam ,że tak długo nie pisałam. Już wiadomo czym byłam zajęta... skąd inąd .